środa, 29 lipca 2015

ubóstwiam jego oczy, uwielbiam jego włosy, i kocham jego serce.

Uwielbiam kiedy patrzy na mnie tym swoim niewinnym wzrokiem.
Kiedy robi takie słodkie oczka.
Uwielbiam bawić się jego włosami, ktore tworzą burze na jego głowie.
Kocham jego usta, które ciągle mnie całują.
Które są słodsze od cukru.
Kocham jego uśmiech, który zawsze jest szczery.
Który jest najpiękniejszą rzeczą.
I te ramiona w których zawsze czuję się bezpiecznie.
W których odnalazłam swoje miejsce.
I wiem, wiem, że ma ogromne serce, mimo, że należy tylko do mnie.
A potrafi pomieścić tyle problemów innych.
Kocham budzić się przy nim i przytulać tak mocno, aż brakuje tchu.
Kocham jego zapach. Pachnący mężczyzną mojego życia.

Kocham go.
Całego.
Takiego jakim jest.
Bez jakichkolwiek zmian.
Tak po prostu.
Za wszystko.
I za nic.
Aczkolwiek widzę w nim cały świat.
Mój świat.

Widzę w nim człowieka, który zawsze jest przy mnie.
Nieważne czy jest dobrze czy źle.
Kiedy się śmieje, on śmieje się razem ze mną.
Kiedy płaczę, on ociera mi łzy i płacze razem ze mną.
Kiedy jest źle, przytula mnie i pociesza.
Tak po prostu.
Z miłości.

I mimo tych wszystkich problemów, kłótni wiem, że przetrwamy to wszystko.
Zawsze znajdziemy jakieś rozwiązanie.
I nawet jeśli będzie ciężko to sobie poradzimy.

Krzycz gdy cię wkurza. 
I tęsknij za nim, gdy Go przy tobie nie ma.

Ta cholerna tęsknota za Tobą, która siedzi we mnie całymi dniami.
Która nie pozwala mi o tobie zapomnieć.
Która martwi się o ciebie każdego dnia coraz bardziej.

Każdy ma jakieś wady i zalety.
Nie ma ludzi idealnych.
Nie da się kochać na siłę.
Nic nie zdarza się dwa razy.
Nie ma dwóch takich samych nocy.
Cieszmy się chwilą, która szybko przemija.
Cieszmy się bo może być tą ostatnią.

Kiedy masz wsparcie, żadna porażka nie jest w stanie ściągnąć cię na samo dno.
Mam wsparcie. Jedną osobę na którą zawsze mogę liczyć, ale najważniejszą dzięki której funkcjonuję. Dzięki której codziennie rano wstaję z łóżka i myślę o niej. Uśmiecham się na samą myśl o niej. I wspominam rzeczy, których nigdy nie zapomnę. Najpiękniejsze chwile życia.
 A reszta? Nie ma reszty.
Istnieje tylko jedna rzecz do której ludzie nigdy się nie przyzwyczają. To samotność, która zabija.
mało tego, z każdym dniem będzie ona coraz bardziej krzyczała w twojej duszy i domagała się egzekucji w czyichś czułych objęciach. Uśmiech na twojej twarzy wcale nie przedstawia radości, tylko sentymentalny powrót do dni, w których faktycznie był jeszcze jakiś sens wykonywania tego gestu.

Ciężko ciągle ukrywać problemy pod usmiechem.
Jednakże tak najłatwiej.
Najłatwiej jest udawać, że jest dobrze niż tłumaczyć wszystkim co się stało.
Ale czy to pomaga?
Czy nie zabija nas bardziej i nie zamyka od środka?
Coraz rzadziej otwieramy się do ludzi.
Boimy się zranienia.
Boimy się zaufać.
Mylą się ludzie, którzy sądzą, że słowa są wytarte. 
Słowa po prostu są. 
To ludzie mają fałszywe i wyszargane gęby.

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Nie czyń priorytetu z kogoś, kto ma cię tylko za opcję.

Kolejny zły dzień.
Wciąż to samo. Nie wiem dlaczego spodziewałam się innych rzeczy.
Myślałam, że będzie lepiej, że w końcu zrozumiały.
No cóż niestety się pomyliłam. Każdy jest zdany na porażkę.
A to tak cholernie boli. Dziwię się, że kiedyś byłam tak ślepo zapatrzona w tę przyjaźń.
Nie widziałam tych wszystkich wad, że to tylko działa w jedną stronę, że tylko ja się staram.
Bardzo często wkurwia mnie po prostu kolejny dzień.
Dość wszystkiego i wszystkich. Ostatnio jakoś dosyć często. 

Moje oczy czasami płaczą, kiedy głowa sobie przypomina.
Tyle wspomnień. Fajnie tak czasem powspominać. Ale jeszcze fajniej jak ma się z kim.
Ta samotność mnie dobija. Ta cała rzeczywistość i cholerna obojętność ludzi, którzy są dla mnie ważni.
Chciałabym kiedyś spotkać taką osobę, która siądzie koło mnie, wysłucha moich problemów i podzieli się swoimi, a potem będzie śmiać się i płakać razem ze mną.

Marzenia się spełniają, w moim przypadku tylko po to by uderzyć mną gwałtownie o ziemię, udowadniając, że to czego pragnęłam nie było czymś czego potrzebowałam by spokojnie żyć.
Pragnęłam przyjaciela.
Pragnęłam zwykłej rozmowy z nim.
Ciągle zmieniałam znajomych. Kiedy ich potrzebowałam, nigdy nie mogłam na nich liczyć. Ciągła krytyka i obelgi. Wydawało mi się, że ta zmiana była dobra, że znalazłam na prawdę tego dobrego, właściwego przyjaciela. Tak bardzo się starałam. Widocznie za bardzo. A teraz staczam się na dno.
Ale jeszcze pokażę wszystkim, że upadam tylko dlatego, żeby potem móc się odbić.
Jeszcze za mną zatęsknią. Szczególnie wtedy kiedy będą czegoś potrzebować.
Ale nie ma tak. Mnie już dla nich nie będzie. To tak nie działa.

Kilka dat z życia które pamiętam do dziś?
Pierwsze zwątpienie w przyjaciela i krótko po tym jego odejście.
Dzień rozpoczęcia pracy nad moją wiarą, siłą i nadzieją, z którą męczę się do dziś.
I jeszcze jedna, która już zawsze będzie kojarzyć mi się z nowym rozdziałem życia.
Zgubiłam się, dzięki ludziom którzy stworzyli z mojego życia niezły labirynt.
A dziś żegnam się, bo ludzie którzy zawiedli nie raz , dzisiaj odchodzą.
Upadłam, bo nie miał mnie kto utrzymać gdy tego potrzebowałam.

środa, 27 maja 2015

a ponieważ nie ma magazynów z przyjaciółmi, ludzie nie mają przyjaciół..

Szczera prawda o mnie.
Jeszcze kiedyś bylo dobrze. Wszystko sie ukladalo. Ale oczywiście gdy jest pięknie to zawsze musi się coś spierdolic. Dosłownie..
Tak na prawdę zostalam sama. Nikogo nie obchodzę. Każdy ma mnie ze tak powiem w dupie. Czuje sie jakbym byla w jakiejś zamkniętej kuli z ktorej nigdy nie ma wyjścia. Od ktorej każdy sie odwraca. Jakby byla jakaś dziwna, niewidoczna, dla nikogo niepotrzebna.
To tak cholernie boli.
Staczam sie na dol. Sama..
Nikogo nie obchodzę.. Nikt nawet nie napisze co u mnie. Jakbym umarla to nawet nikt by sie nie zainteresował.
Czasem chciałabym tak po prostu wyjść i trzasnąć drzwiami . Nie wrócić.. Ciekawe czy wgl ktos by sie tym przejął, zadzwonił, napisal.
Chciałabym popatrzeć na to wszystko z góry.
Chciałabym umieć czytać w myślach. Zobaczyć co inni sądzą o mnie.
Wiem ze nie powinno mnie to interesować, ze nie powinnam sie tym przejmować, ze każdy powinien zająć sie własnym życiem ale..
Nie potrafię. Jestem krucha. Wystarczy raz mnie skrzywdzić a potem będzie coraz gorzej. Nawet jedno slowo będzie w stanie mnie zabić.

Na złość wam osiągnę jak najwięcej a potem będę udawała że was nie znam. Tak jak wy teraz.

I jest tak samo tylko może troche smutno
i nie mówisz dobranoc i nie mogę przez to usnąć i może troche pusto i znowu jest to rano i może uwierzyć trudno ze marzenia sie spełniają.

poniedziałek, 25 maja 2015

Nienawidzę ludzi.

To wszystko jest takie dziwne. Ci ludzie i to cale otoczenie. Nienawidzę siebie. Nienawidzę tego jaka jestem. Mimo prób nie potrafię się zmienić. Dlaczego? Juz sama nie wiem.. Mam ciężki charakter i mimo staran i tak wszystko idzie na marne.
Nie widzisz przez kilka dni osob z którymi spedzales cale dnie i gdy nagle sie z nimi spotykasz oni nawet nie potrafią sie do mnie odezwać słowem. A ja kiedys myślałam ze moge im zaufać ze to są moje przyjaciółki. Ciężko mi jest z tym. One są dla mnie ważne.. Tylko szkoda że tego nie widzą. Szkoda że mają mnie w dupie mimo tego wszystkiego co dla nich zrobiłam :(
Żałuję wielu decyzji w życiu. Żałuję że rzuciłam swoich starych znajomych dla innych. Z perspektywy czasu dopiero teraz widzę kto tak naprawde byl moim przyjacielem. Kto sie o mnie martwił. Kto caly czas pisal i dzwonil. Tak na prawdę wszystko rozpadlo sie przez mojego ex . To on to wszystko zaczął. Te wszystkie zakazy i wieczne kontrolowania.. Czułam sie taka samotna. I coraz częściej zamykalam sie w sobie. I tak niestety zostalo do dzis.
Brakuje mi tych wszystkich wspólnych wyjazdów tych spontanow ich głupich zachowań. Wgl brakuje mi ich. Teraz wszystko juz stracone. Każdy poszedł w inna stronę.
Czasem wystarczy szczera rozmowa kilka przepłakanych nocy i jest ok. Budzisz sie uśmiechnięta zaczynasz nowy dzień nowe życie ale kiedy znowu spotykasz te osoby czar pryska i wszystko zaczyna sie z powrotem. I tak w kolko.

sobota, 23 maja 2015

Alkohol jest dla tchórzów, którzy nie dają sobie rady z codziennością.. DOLEJ MI.

Takim właśnie tytułem zaczynam pisac mój pierwszy post tutaj.
Jest tak cholernie źle, że nawet boję się o tym mysleć.
Najbardziej zabolało mnie to, że ja jestem dla wszystkich a dla mnie nie ma nikogo.
Dlaczego?
Czy ja ąz tak dużo wymagam?
Ja tylko chcę, żeby ktoś tak po prostu bezinteresownie do mnie napisał, zapytał co u mnie.
Nie musi od razu pisac do mnie jakiegoś opowiadania czy streszczenia połowy swojego życia.
Wystarczy jedna wiadomość, która na pewno wywołałaby usmiech na mojej twarzy.
Jak widać źle dobieram sobie przyjaciół.
Podobno przyjaciele sa na zawsze a nie na kilka dni.
Są. Ale tylko wtedy gdy coś chcą.
Szkoda, że tylko wtedy znają numer.
Chciałabym nauczyć się obojętności. Ale nie potrafię.
Tylko dlaczego..
Dlaczego zawsze muszę być taka głupia i naiwna.

To przykre patrzeć jak ktoś odbiera nam przyjaciól.
Podobno zużyte zabawki oddaje się bardziej potrzebującym.
Tylko dlaczego one to robią?
Mają swoich znajomych. Ale zawsze jest jakas osoba która musi się wtrącić.
To tak cholernie boli.
Juz sobie sama z tym wszystkim nie radze.

A ja przez tyle dni byłam zaślepiona głupią, fałszywą przyjaźnią, ktora tak naprawde nigdy nie istniała.
To zawsze ja musiałam się starać. Dlatego teraz odpuszczam.
Już dośc tego wszystkiego. Za dużo wycierpiałam. Już więcej nie potrafię.

Minuta po minucie ukrywam to wewnątrz na dnie,
piszę, bym nie zapomniał, jakie to jest ważne.
Tym bardziej, że niekończąca nadzieja na zmiany
sprawia, że rozrywam zasklepione rany.